"W malarstwie są dwa sposoby wyrazu: forma i kolor; im bardziej kolory są czyste, tym piękno dzieła jest pełniejsze" - to słowa pewnego francuskiego malarza, którego nazwiska nie potrafie napisać, co nie przeszkadza mi zupełnie w podpieraniu się jego autorytetem, bo o ile dobrze pamiętam, ów francuski malarz już jakiś czas jest malarzem nieżywym, a to wyklucza oburzenie z jego strony i najmniejsze choćby próby polemiki z tezą, którą w koślawy sposób dla własnych potrzeb próbuje udowodnić, ubierając ją dla efektu w słowa nieżywego malarza.
Jeśli forma i kolor stanowią o wyrazie obrazu, a poniekąd także o jego treści, a czystość kolorów dodatkowo determinuje jakość i pełnie skończonego dzieła, to najprostszym sposobem na uniknięcie bałaganu jest zminimalizowanie przynajmniej jednego elementu mogącego w połączeniu z resztą potęgować wrażenie niepełni i wyrazowego zepsucia. Wykastrowanie obrazu z formy da nam kolorowe plamy, z których treść nijak nie wypływa, ale forma pozbawiona koloru pozwoli na wyeksponowanie treści, o ile w wyniku manipulacji nie nastapi klasyczny przerost pozbawionej koloru formy nad beznadziejnie opisaną treścią :)
Poniższe obrazki treść niosą śladową, a ich niekolorowość eksponuje formę, lecz mimo wszystko wierzę, że pozory równowagi są tam jeszcze zachowane :)
|