|
21.01.2010 Praha je hlavní a současně největší město České republiky. Leží mírně na sever od středu Čech na řece Vltavě, uvnitř Středočeského kraje, jehož je správním centrem, ale jako samostatný kraj není jeho součástí. Je sídlem velké části státních institucí a množství dalších organizací a firem. Sídlí zde prezident republiky, vláda, ústřední státní orgány a Vrchní soud. Mimoto je Praha sídlem řady dalších úřadů, jak ústředních, tak i územních samosprávných celků; sídlí zde též ústředí většiny politických stran a centrály téměř všech církví, náboženských a dalších sdružení s celorepublikovou působností registrovaných v ČR.
Do dnešní podoby se Praha vyvíjela jedenáct století. Coby historická metropole Čech byla v minulosti sídelním městem českých knížat a králů, římsko-německých císařů a hlavním městem Československa. V současnosti se rozkládá na území 496 čtverečních kilometrů a má 1,242.002 obyvatel. Pražská metropolitní oblast měla v roce 2004 (podle Eurostatu) 1 964 750 obyvatel.
Praha je všeobecně považována za jedno z nejkrásnějších měst v Evropě. Historické centrum města s jedinečným panoramatem Pražského hradu, největšího hradního komplexu na světě, je památkovou rezervací UNESCO. Právě historické jádro města a mnohé památky přilákají ročně miliony turistů ze zemí celého světa, což činí Prahu jedním z nejnavštěvovanějších měst Evropy.
|
|
13.06.2007 Rzym - a to raczej powszechna opinia - jest miastem o największym w świecie nagromadzeniu zabytków. Można wręcz odnieść wrażenie, a jeśli mamy objawy autyzmu możemy sobie to wrażenie w pamięci obliczyć, że na statystyczną głowę rdzennego rzymianina przypada ponad dziewięć i pół godziny historii tego miasta. Tam trzeba naprawdę silnie się postarać, żeby robiąc zdjęcie nie umieścić w kadrze jakiegoś starożytnego, historycznego, czy artystycznie arcycennego elementu, za który Wojewódzki Konserwator Zabytków w Gdańsku dałby się wykastrować.
|
|
29.05.2007 "Z tych naszych rozmów wyłania się idea występów i... jakich jeszcze nie było. Stworzenia czegoś zupełnie nowego. Nowa wartość może powstać jako synteza różnorodnych sprzecznych ze sobą wartości. Jeżeli chcemy osiągnąć nową wartość musimy doprowadzić do konfliktu między tym co fizyczne, a tym co duchowe. Jeżeli natura, więc fizyczność jest czymś pierwotnym czyli tezą, to kultura jest jej antytezą, a synteza tym co pragniemy osiągnąć. Gdy ktoś z nas gimnastykuje się reprezentuje naturę więc tezę, jeśli ktoś z nas śpiewa reprezentuje kulturę więc antytezę. Chcąc stworzyć sztukę na naszą miarę musimy zwiększyć w niej udział wysiłku fizycznego, a dla antytezy i duchowego. I to jest nowa strategia syntezy. I to jest nowa koncepcja sztuki."
Tekst - co oczywiste - pochodzi z filmu REJS Marka Piwowskiego.
Zdjęcia - co już takie oczywiste nie jest - z szuflady Jacka Kowalskiego.
|
|
18.05.2007
Zniekształcenia perspektywiczne - czyli kwestia portretowego szkiełka.
|
Maszynowniane rozważania praktyczne tym razem bez żadnej teorii, bo Adaś jaki jest, każdy widzi, a wnioski... wnioski same do łba przychodzą.
Bo można pić z kieliszków, można też normalnie. Ważne, żeby naczyniem krzywdy nikomu nie zrobić.
|
|
|
01.03.2007
Banalna historia pewnej zażyłości... Znałem kiedyś Drzewo. Nie było ani ładne, ani specjalnie okazałe. Od dawna nie miało liści nawet w lecie. Znałem się z Drzewem bardzo długo. Kiedy byłem mały (bo kiedyś byłem mały) wspinałem się na jego konary, chowałem się w resztkach rzadkiego już wówczas listowia i cieszyłem pozorami samotności.
Teraz jestem duży. Drzewo, choć powoli umarło (a może właśnie dlatego?), wciąż zwracało moją uwage. Każdy spacer po parku wiązał się z wizytą u Drzewa. Mieliśmy wspólne wspomnienia, banalne, ale prawdziwe.
Kilka dni temu znów poszedłem odwiedzić Drzewo.
|
|
18.01.2007
Fotografie znanych ludzi
|
|
12.01.2007
Wyobrażenie atlantyckich pływów... Stacjonarny mieszkaniec nadbałtyckiego kraju o pływach morskich może powiedzieć jedno: na własne oczy ich nie widział. Mógł o nich czytać, słyszeć, rozmyślać, mógł je widzieć w telewizorze, amatorsko mógł je sobie szkicować w zeszycie, bo nad Bałtykiem pływy, oględnie mówiąc, gołym okiem niewidoczne są raczej.
Stacjonarny mieszkaniec nadbałtyckiego kraju, by zobaczyć na własne oczy, musi postawić na mobilność, bo musi te oczy wysłać w miejsce, gdzie pływy nie są niczym wyjątkowym. Ja wysłałem oczy na Wyspy, gdzie Maciej mieszka już drugi rok i podczas którejś telefonicznej ze mną rozmowy wygadał się, chcąc pewnie wywrzeć na mnie wrażenie, że był niedawno na plaży, gdzie aż po horyzont nie widać "ani kropli wody", a po mokrym piasku przez bitą godzinę kręcił bączki autem nie mając pojęcia, że wysokość mandatu za takie zachowanie na kilka lat może wybić z głowy nawet niewinne spacery po angielskiej plaży.
(JK) -
|
|
18.12.2006
Londyn na czczo... Londyn zwiedzałem klasycznie, jak przystało na wielką europejską stolicę, czyli truchtem, z wywalonym jęzorem, bez właściwego przygotowania, w kilka godzin, prawie zupełnie na czczo, pomijając większość miejsc stanowiących o tym, że Londyn jest właśnie TYM Londynem, bo moim celem było hrabstwo Gloucesterhire w zachodniej Anglii. Chociaż nie, Gloucesterhire stanowiło środek do osiągnięcia celu, którym postanowiłem uczynić... odpływ oceanu. Ale o tym będzie przy zupełnie innej okazji...:)
(JK)
|
|
06.11.2006
Disneyland Resort Paris Gdy jakoś w maju tego roku, wracając z Dominiką z przedszkola, zakomunikowałem Jej, iż w wakacje pojedziemy do Disneylandu, spodziewałem się reakcji podobnej do tej, którą sam przeżyłem wyciągając ze skrzynki pocztowej list z NASA. Zamiast szalonego entuzjazmu usłyszałem "dobrze", po czym nastąpił ciąg dalszy relacji pasjonującego przedszkolnego dnia.
Czasy się zmieniły i zapowiedĄ byle Disneylandu nie wprawia młodych ludzi w euforię, lecz o ile zapowiedĄ można przyjąć spokojnie, to pobyt w tej krainie czarów rozszerzy Ąrenice każdego dziecka. Nawet trzydziestodwuletniego :)
(JK)
|
|
29.09.2006Marek Lewandowskito osobnik o patologicznie rozległej wiedzy i niezwykle rzadkiej umiejętności przekazywania jej w sposób zrozumiały. Jak rzadka to umiejętność przekona się każdy, kto szukając odpowiedzi ośmieli się w polskim foto-usenecie publicznie zadać pytanie.
Jego "Wykłady gościnne" to cykl artykułow opublikowanych na łamach grupy pl.rec.foto.cyfrowa dostępnych w całości na Markowej stronie WWW:
http://lwow.home.pl/photoblog/
Ja, za zgodą Marka, umieszczam kilka wybranych, których merytoryczna wartość nokautuje moją wątłą wiedzę i stawia ją pod dużym znakiem zapytania.
|
|
17.08.2006
Paryż kłusem... Jeżeli wycieczka nazywa się "Francja - rodzinne parki rozrywki" należy ją tak właśnie traktować. Jeżeli w programie wycieczki "Francja - rodzinne parki rozrywki" jest mowa o zwiedzaniu Paryża, nie wolno traktować tej informacji serio i słowo "zwiedzanie" traktować z przymrużeniem oka lub:
a) jako żart - gdy jesteśmy wyrozumiali,
b) jako nadużycie - gdy lubimy się czepiać.
Bo zwiedzić Paryż w dwa dni to zadanie tak samo nierealne jak wypicie litra absyntu w piętnaście minut. W obu przypadkach znajdą się fantaści, którzy będą przysięgać, że dokonali tego wyczynu, i w obu przypadkach należy ograniczyć kontakty z tymi ludĄmi, gdyż to progresywna choroba i prędzej czy póĄniej usłyszymy o kosmitach.
Przejazdem byłem w Paryżu - to chyba odpowiednia forma dla sytuacji, którą chcę Wam pokazać.
(JK)
|
|
11.05.2006Spotkałem się niedawno z opinią, której Ąródła nie potrafię sobie przypomnieć, jakoby ulica Mariacka w Gdańsku była najpiękniejszą ulicą Europy. Ze względu na wrodzoną niechęć do sporów podpisać się pod tym twierdzeniem nie mogę, bo moja znajomość europejskich ulic nie jest teoretyczna nawet, co więcej, ja nawet krajowych pretendentek do miana Miss of the Europe Street nie znam praktycznie wcale, więc żeby niczyich ulicznych uczuć nie obrazić wygłoszę łagodniejszą tezę, której definitywność nie przekreśla lokalnych gustów i daje niewielki margines do prezentowania własnych kandydatur. Wygłoszę mianowicie tezę, jakoby ulica Mariacka w Gdańsku była jedną z trzech najpiękniejszych ulic Europy i nawet jeśli ktoś obeznany w ulicznych pięknościach jak z rękawa kontrprzykładami zacznie sypać, z pudła nie zejdę, choćby miało do rękoczynów dojść!
Żeby złagodzić nieco kategoryczny ton, do którego nie przywykłem, w ramach spóĄnionej wiosennej radości pokażę Wam niewielki fragment innej piękności, bezapelacyjnego króla trójmiejskich parków nie tylko wiosną, lidera formy, treści i jakości...Jego Wysokość Park Oliwski
ps.
Tak, proszę Państwa, ja te kolory widzę, ale wiosna spóĄniła się tak bardzo, tak niewiele jej między zimą a latem, że nie ma co się w subtelności bawić! Trzeba wyciskać soki, destylować po wielokroć, trzeba jak najszybciej do wiosennej esencji dotrzeć, bo za moment kwiaty przekwitną, drzewa brzemienne owocami staną się ociężałe, a wypalona letnia zieleń utrudni saturacyjne eksperymenty. Poza tym mam słabość do mocnych kolorów, z którą walczę unikając kolorów w ogóle, lecz od czasu do czasu, wyłącznie dla utrzymania psychicznej równowagi machnę coś krwiście zielonego, czy diabelsko błękitnego...:)
|
|
17.03.2006
Magia oskarowej blachy... Chciałbym Was zabrać do oskarowego Wrzeszcza, chciałbym Wam pokazać Gdańsk miniony, który być może miejscami utracił dawny splendor i szacunek, sczezł i zmarniał przez lata zaniedbywany i odtrącony, lecz przy odrobinie wyobraĄni, przy szczypcie chęci i pozytywnego podejścia, odkrywa przed nami swoje tajemnice, opowiada niesamowite historie, a literacki przewodnik wybębniony na oskarowej blasze pozwala nie tylko na te miejsca patrzeć, pozwala je także widzieć.
Z przyczyn, przepraszam za eufemizm, "powodowanych artystyczną wizją projektu" zdjęcia wyprułem z koloru, unurzałem w ascetycznej sepii, słowem: ucharakteryzowałem je na licujące z epoką fotogramy, co być może nie służy im najlepiej, ale stało się, a odwrót jest kłopotliwy. Poza tym, wciąż uzupełniam relację zdjęciową, sortuję, przebieram, układam w różnej kolejności, a wszystkie te działania poprawczo-uzupełniające doprowadzają do tego, że oskarowa strona jest wciąż "under construction", dlatego wybaczcie nieporządek i worki po zaprawie pod ścianą.
(JK)
|
|
20.02.2006Wśród wielu zdarzeń dziejących się wtedy, wśród kwintyliona, albo i dwóch, czynności wykonywanych przez ludzkość w tamtej właśnie chwili, efekt jednej, podjętej z ryzykowną spontanicznością, wprawił mnie w skrywaną złość i nieskrywaną irytację. Bo oto gdy ktoś gdzieś płukał usta po umyciu zębów, inny ktoś, zupełnie gdzie indziej gasił - przysiągł samemu sobie - ostatniego papierosa w życiu, a ktoś nie mający, jak to bywa, żadnego związku z poprzednikami przeciągnął się, aż zatrzeszczały stawy, wśród tych wszystkich zdarzeń pan Adam postanowił - pochopnie (prędko, skwapliwie, bez zastanowienia) - zgolić nadającą niepokojący wyraz jego rysom brode. I cały mój misterny plan, wszystkie z panaadamową brodą związane pomysły szlak trafił. I mimo zapewnień, że najdalej w sierpniu broda będzie jak nowa, irytacja nieskrywana i złośc tłamszona ustępują bardzo powoli... :)
|
|
29.01.2006
Profile ICC - poradnik dla humanistów, poetów i duszpasterzy, słowem dla tych, którzy dopiero słyszą dzwony - "Jeśli robicie odbitki z plików cyfrowych pochodzących z cyfrowego aparatu lub będących zdigitalizowaną wersją celulojdowych obrazów, prędzej czy póĄniej otrzecie się
o frazę "profil barwny" i jeżeli, będąc zadowolonym z dotychczasowych odbitek, puścicie ją mimo uszu, wszystko będzie w porządku, lecz jeśli z takiego czy innego powodu zechce się Wam poprawiać dobre, zaczną się schody, na których wejście trzeba być kondycyjnie przygotowanym.
Schody do wstępnego okiełznania (dla zwykłego śmiertelnika w całości nieokiełznywalnego) tematu profili barwnych nie są być może przesadnie strome, czy też wyniszczająco wysokie, ale ich pokonanie bez solidnej rozgrzewki, dającej w sensie chociażby elementarnym wgląd w trzewia zagadnienia, może być dla osób dotychczas przelotnie stykajacych się z tematem dość męczące, by nie rzec: w swej pozornej zawiłości - męczące granicznie."
Być może komuś ten ilustrowany "poradnik" pomoże w zrozumieniu tematu, ale może być też i tak, że mój mierny słowotok jeszcze bardziej zaciemni obraz, dlatego traktujcie go lekko i z przymrużeniem oka.
(JK)
|
|
28.12.2005Zdjęcia próbne, zdjęciowy brudnopis niejako wyobrażeń panaadamowej twarzy. Już niebawem, w przyszłym roku, na samym jego początku, na panaadamową fizys poświęce więcej czasu i uwagi, by pełniej wyrazić tą ryzykowną koncepcję estetyczną. (JK)
A tymczasem brudnopis do działu
Spojrzenia z chwilowego wcielenia wciskam.
|
|
22.12.2005
Spojrzenia z chwilowego wcielenia "Człowiek jest jednym z najpopularniejszych tematów fotograficznych, ale zarazem chyba najtrudniejszym. Fotografować ludzi jest łatwo, ale coś o nich w ten sposób powiedzieć - już trudniej" - Robert Caputo "Ludzie i portrety"
|
|
17.12.2005
Wyobrażenie koloru... czyli Alicja w krainie czarów "W malarstwie są dwa sposoby wyrazu: forma i kolor; im bardziej kolory są czyste, tym piękno dzieła jest pełniejsze" - to słowa pewnego francuskiego malarza, którego nazwiska nie potrafie napisać, co nie przeszkadza mi zupełnie w podpieraniu się jego autorytetem, bo o ile dobrze pamiętam, ów francuski malarz już jakiś czas jest malarzem nieżywym, a to wyklucza oburzenie z jego strony i najmniejsze choćby próby polemiki z tezą, którą w koślawy sposób dla własnych potrzeb próbuje udowodnić, ubierając ją dla efektu w słowa nieżywego malarza.
|
|
|
...a przynajmniej się staram ;)
|