Rozmiar: 89106 bajtów

Rozmiar: 1981 bajtów


Rozmiar: 41656 bajtów

Obóz...

Jeśli Bóg istnieje, to piecdziesiąt lat temu musiał byc bardzo zajęty. Między 14 czerwca 1940 roku, a 27 stycznia 1945, wiele się wydarzyło. Trwała najwieksza w dziejach ludzkości wojna, gineło wielu żołnierzy, gineli cywile, gineli mężczyźni, kobiety i dzieci.
Jeśli Bóg istnieje, to w czasie wojennej zawieruchy nie zauważył Oświęcimia, nie zwrócił uwagi na to, co działo się tam miedzy 14 czerwca 1940, a 27 stycznia 1945, bo gdyby to widział, nie mógłby się temu bezczynnie przyglądac.
Byc może dusze wyrywane z nadpalonych lub zagazowanych ciał nie mają siły, by krzyczec i swym krzykiem zwracac Jego uwage.
Byc może dusze, których właściciele za życia znaleźli się w piekle na które nie zasłużyli, są ciche i pokorne i chcą jak najszybciej zapomniec, nie wracac pamięcią do piekła, nie opowiadac o tym nikomu, cieszyc sie, że koszmar już minął...
Tak czy inaczej, piecdziesiat lat temu Oświecim był miejscem zapomnianym przez Boga, lub miejscem - choc trudno w to uwierzyc - przez Boga niezauważonym. I nikt mnie nie przekona, że było inaczej...

JK


Rozmiar: 1696 bajtów

KL Auschwitz






Komora gazowa i krematorium...




Wspomnienia Lucie Adelsberger

"Blok szpitalny dla dzieci na odcinku obozu romskiego w KL Auschwitz- Birkenau nie różnił się w zasadzie niczym od bloków, w których przebywały osoby dorosłe. Jednakże potrzeby tych biedactw przemawiały do serca szczególnie mocno. Ich twarze straciły całą swoją dziecięcość i spoglądały na otaczającą je rzeczywistość zapadniętymi oczami starców. Wybujała fantazja malarzy Hansa Holbeina i Alfreda Rethela nie byłaby w stanie oddać ich wychudzenia. Cierpienie i głód, jakie panowały w obozie KL Auschwitz II- Birkenau, zmieniły je w szkielety w maskach podobnych do pośmiertnych. Dzieci i dorośli mieli kości bez mięśni spowite cienką jak pergamin skórą, która przecierała się na wystających kościach szkieletu. Świerzb pozbawiał ich ostatnich sił, pokrywając niedożywione ciała od stóp do głów. Usta były zjedzone przez zgorzel, noma wdzierała się głęboko, dziurawiła policzki, odsłaniała szczęki.
A jednak niektóre dzieci sprawiały wrażenie wyleczonych, jadły i piły. Te opuchnięte, nie mogły się poruszać, stawały się pozbawionymi formy bryłami. Tygodniami trwająca biegunka rozkładała ich organizmy. Ich ciała niezdolne do obrony, wypluwały z siebie wszystkie tworzące je substancje, aż w końcu nic z nich nie pozostało. Wiele z tych dzieci odzwyczaiło się od jedzenia i przestało o nie pytać, domagały się jednak picia, błagały o wodę. Niemożliwe do ugaszenia pragnienie było jedną z najdotkliwszych plag w Brzezince. Woda była skażona, picie jej było zabronione, ale trzy kubły zabarwionego na jasno napoju- kawy lub herbaty- były niczym drwina wobec tysiąca wysuszonych gardeł w bloku. Głód zabija, ale pragnienie, które nigdy nie zostaje ugaszone, odbiera zmysły. Żadne groźby, żadna prośba nie były w stanie powstrzymać dzieci od picia. Sprzedawały swoje ostatnie racje chleba za kubek zagrażającej życiu wody, a jeśli choć trochę były w stanie chodzić, spełzały nocami potajemnie ze swych legowisk, czołgały się pod łóżkami na czworaka do kubłów z pomyjami, aby ugasić pragnienie.
Towarzyszące dzieciom głód, pragnienie, zimno i ból nie pozwalały im wytchnąć w nocy. Barak przepełniał się ich jękiem, narastał niczym orkan, który ustawał z wyczerpania, a po krótkiej przerwie rozbrzmiewał nowym crescendo. Z nocy na noc męka cierpiącej mizerii wznosiła się i opadała niczym fale morza, niekończąca się symfonia ludzkiego cierpienia. Gdyby ci, którzy lekceważą cierpienie ludzkie, spędzili jedynie trzy noce w bloku dziecięcym, tam gdzie my mieliśmy nasze posłania, z całą pewnością wiele rzeczy wyglądałoby inaczej. Może, gdyby byli obecni przy porannym myciu? Dzieci ściągane były wówczas z gnijących sienników, w których roiło się od robactwa razem z brudnymi kocami, na których spały. Leżały na zimnych cegłach "pieca" lub na glinianej podłodze i były myte bez podnoszenia ich z koców, a następnie wleczone do łóżek- mokre chore dzieci na ich wilgotnych kocach.
A jednak, co było cudowne, te dzieci miewały nawet przyjaciół i przeżywały szczęśliwe chwile. Od listopada rozdawano dzieciom, jako dodatek do ich głodowych porcji jedzenia, niegotowane płatki owsiane z cukrem, niewielką garstkę dla każdego. Kiedy wołano: "Niosą płatki owsiane!" dzieci nie ruszały się z miejsca, a gdy do sali wnoszono wielką niebieską emaliowaną miskę z płatkami i niewielkie białe porcelanowe naczynie z cukrem, wszystkie oczy błyszczały wpatrzone w miskę z drogocennym dobrem. Rozdzieloną do rąk owsiankę zjadały płatek za płatkiem i z rozkoszą oblizywały palce. Dzieci wyczekiwały tęsknie jeszcze jednej atrakcji, a mianowicie wizyty lekarza obozowego. Nie miały pojęcia, że on właśnie decyduje o tym, które z nich zginą w komorach gazowych, o tym, że przed każdą jego wizytą drżeliśmy, ponieważ najdrobniejszy nasz błąd mógł kosztować nas i naszych podopiecznych życie. Dla nich wizyta obozowego lekarze oznaczała cukierki, przynosił je ze sobą. Miał ich pełne kieszenie i wszystkie rozdzielał. Rzucał je dzieciom, a ciężko chorym wkładał do ręki. Cukierków nie wystarczało dla wszystkich, ale każde dziecko raz doczekało swojej kolejki, jeśli nie dziś, to jutro lub pojutrze. Gdy więc pojawiał się lekarz obozowy, dzieci promieniały radością. Jeden cukierek i zapominały o swoim cierpieniu.
Zresztą również w przypadku dorosłych było podobnie. Zimna zupa obozowa, dwa ugotowane ziemniaki, odrobina mleka zwodziły ich głód i przez chwilę dawały im radość. Często wystarczał gest wsparcia, pocieszające słowo, niewielki podarunek miłości. "


Lucie Adelsberger

Wspomnienia Lucie Adelsberger pochodzą ze strony http://luise.eraur.com/auschwitz/index.html, która moim zdaniem jest najpełniejszym opracowaniem historii Obozu w polskim (choc pewnie nie tylko w polskim) internecie.








Ściana śmierci...




KL Birkenau







Rozmiar: 1981 bajtów

© Copyright 2005 PHOTOTRIP
Uderzające podobieństwo loga PHOTOTRIP.PL do znaku graficznego National Geographic jest celowe i z premedytacją zamierzone

Rozmiar: 1696 bajtów

Kopiowanie, użycie i rozpowszechnianie fotografii znajdujących się na phototrip.pl bez wiedzy autora - DOZWOLONE

Rozmiar: 1981 bajtów