Rozmiar: 89106 bajtów

Rozmiar: 1981 bajtów


Wyjazd krańcowo południowy...

Na początek troche zaawansowanej matematyki przestrzennej, czyli zadanie z tekstem.

Samochód osobowy państwa K. ma przestrzeń bagażową o pojemności X. Wyjazd planowany jest na sobote rano, a pan K. pracuje w piątek do 18, wiec trud wyboru, wstępnej selekcji i weryfikacji selekcji powstępnej rzeczy, które należy ze soba zabrac, spoczywa na wątłych barkach pani K. Pani K. wywiązuje się z zadania wzorowo i przygotowuje bagaż o kubaturze Y. Po powrocie z pracy pan K., dokonujac w pamięci skomplikowanych obliczeń, dochodzi do wniosku, iż X = Y/2, a będąc człowiekiem prostym i małomównym generuje krótkie zdanie:
"Przecież to wszystko się nie zmieści...przecież X = Y/2".
Pani K. z ewidentnie widocznym politowaniem kręci głową i przybierając dydaktyczny wyraz twarzy stwierdza:
"X tylko pozornie jest mniejsze od Y, a Y - przyjrzyj się dokładnie - wcale nie jest dwa razy wieksze od X. A poza tym nie wzięłam jeszcze pod uwage Twoich fotograficznych zabawek. Więc pakuj...i nie dyskutuj".

Rozmiar: 35674 bajtów Pytanie: Czy do bagażnika o pojemności X można zapakowac bagaż o objętości Y wiedząc, że X = Y/2 ?

Odpowiedź: Jeśli torba fotograficzna jest na ostatnim miejscu w kolejce do przestrzeni bagażowej, to X może sie równac nawet Y/3. Wszystko zależy od motywacji, a X jest wartością mocno względną :)

Rodzinny wyjazd krajoznawczo-wypoczynkowy

Jeśli jest się rdzennym mieszkańcem północy, na którym spacery po plaży nie robią już specjalnego wrażenia, a pagórki pojezierza kaszubskiego w swojej zalesionej niewysokości nie stanowia żadnego wyzwania, krajoznawczo-wypoczynkowe wyjazdy rodzinne planuje sie w miare możliwości jak najdalej na poludnie, by nie rzec - szuka się krańcowo poludniowych rozwiązań. W naszym przypadku wybór był prosty. Rodzina pozazdrościła mi samodzielnego wyjazdu lutowego, wiec padło hasło: Jedziemy w góry. Tu mała dygresja - mój lutowy wyjazd w góry był - delikatnie mowiąc i patrząc na niego z perspektywy wyjazdu kwietniowego - zupełną porażka. W lutym widzialem jedynie kupe sniegu. A góry majaczyly gdzies w oddali :)
Rozmiar: 65531 bajtów W skład trzypokoleniowej wyprawy krańcowo południowej wchodzili: Ojciec Henryk - wędkarz teoretyk, Matka Lidia - żona Ojca Henryka, Żona Kasia - mamuśka Dominiki i Córcia Dominika - wnuczka Ojca H. i Matki L. No i niżej podpisany, będący z racji fotograficznych planów, sporym obciążeniem dla pozostałych :) (Pokrewieństwo z resztą towarzystwa ustalone, lecz dośc skomplikowane)

Kiedy juz większośc bagażu została cudem upchnieta w aucie (a pamiętajmy, że X = Y/2), przyszedł czas na weryfikacje zawartości Dominikowych plecaczków, które to plecaczki Dominika pakowała sama i bez niczyjej pomocy, wiedząc, że mają się w nich znaleźc jedynie rzeczy potrzebne, niezbędne i takie, ktorych zabranie jest z Jej punktu widzenia konieczne. A teraz wyobraźcie sobie konsternacje rodziców i rodzące się w ich głowach wychowawcze pytania, kiedy po wysypaniu wszystkiego na podloge okazalo się, że wśród czterech tysięcy kredek (z czego prawie połowa to kredki czerwone), skrawków papieru, dwóch ochronnych pomadek do ust (o smaku banana i malin) i nieskończonej ilości misiów i lalek, bez których nie ma mowy o tym, żeby pięcioletnia dziewczynka usnęła, a tym bardziej wybrała się na tygodniowy wyjazd z domu, wiec wyobraźcie sobie rodziców, którzy wśród tego wszystkiego znaleźli... dziurkacz biurowy, zszywacz do papieru, dzwonek rowerowy i plażową łopatke.
Ja zbyt często w góry nie jeżdże i mam raczej średnie wyobrażenie o tym co zabrac, a czego nie, ale byc może w przedszkolu Dominiki, wśród Jej rówieśników, panuje zgodna opinia, że mianowicie bez dziurkacza w góry ani rusz, że o zszywaczu i dzwonku rowerowym nie wspomne:)


Rozmiar: 1696 bajtów


Pamiątkowe ograniczenia Provii 100F

Jadąc w fotogeniczne miejsca z rodziną, należy założyc i traktowac to założenie jako pewnik, że prędzej czy później rodzina zechce, abyśmy - mając na uwadze również jej potrzeby - zrobili rodzinie zdjęcie.
Kadrując dajmy na to zamek w Niedzicy z miejsca, z którego fotografują go praktycznie wszyscy, a więc z widokowego wypustu w koronie zapory wodnej i prosząc żone, żeby odsunęła się z łaski swojej możemy, nie spodziewając się tego zupełnie, usłyszec, że mianowicie: "A skąd wiesz, że ja nie chce mieć zdjęcia z zamkiem w tle?"
Hmm... Skąd wiem? Wiem to stąd, że mając w aparacie ostatnią rolkę Provii 100F, a w zasadzie ostatnie cztery klatki ostataniej rolki Provii 100F ani w głowie mi robienie "pamiątkowych fotek" !!
- Posłuchaj... może Dominika zrobi Ci pamiątkowe zdjęcie z zamkiem w tle. Ona ma w aparacie negatyw.. - mówie, niezdarnie broniąc ostatnich czterech klatek ostatniej rolki.
- Dominika fotografuje kury - przypomina mi Żona - Proszę zrobic mi zdjecie z zamkiem w tle.
Tak, Dominika fotografuje kury. Odkąd babcia, czyli Matka Lidia, żartując nieroztropnie poddała w wątpliwośc tezę, że kury nie maja zębów, Dominika stara się zrobic zdjęcie bedące niezbitym dowodem na to, że kury jednak nie gryzą.

Czy kury mają zęby? Pytanie jest wciąż bez odpowiedzi...

Dominika fotografuje kury... i dziadków. Bo tylko dziadkowie maja na tyle pokaźne pokłady cierpliwości, żeby z uśmiechem na twarzy znosic artystyczną krnąbrośc i koncepcyjne niezdecydowanie mojej pięcioletniej córki, która od swoich modeli wymaga żelaznej dyscypliny i pełnej akceptacji Jej wizji przyszłej fotografi.
Nie wiem skąd się to u Niej wzięło. Przysięgam, że nie nauczyła się tego ode mnie!

Mozolne pozowanie... i jego silnie przemyślany efekt

Rozmiar: 13943 bajtów

Rozmiar: 13943 bajtów

Rozmiar: 13943 bajtów

Rozmiar: 13943 bajtów

Autoportret od niechcenia zrobiony


Podsumujmy:
Mąż uparł się, żeby robic zdjęcia architektury i landszafty bez żadnego upozowanego przedstawiciela homo sapiens w kadrze, a córka - z racji wielkomiejskich ograniczeń - uznała kurę za stworzenie na tyle egzotyczne, że gdyby nie ilościowy reżim narzucony przez ojca (- Masz jeszcze tylko dwa filmy, wiec oszczędzaj!) zrobiłaby portrety wszystkim napotkanym kurom Podhala.
Biedna Kasia... ma w domu rodzine Adamsów. Lightową co prawda, ale jednak.

Specjalne podziękowania chciałbym złożyc Ojcu Henrykowi, za cierpliwe i godne lepszych zdjęc dzwiganie mojego statywu, który użylem tylko raz, a i to wyłącznie dlatego, żeby Ojciec Henryk nie poczuł się bezproduktywnie wykorzystany :)

Rozmiar: 1696 bajtów

A teraz zdjęcia... Tak, wiem, zdecydowana ich wiekszośc jest kadrowana w pionie, ale po to mam pod aparatem kosztowny grip, żeby z niego - do cholery - korzystac. Może lekko nadużywam gripowej wygody, ale cóż.. psycholog twierdzi, że rozmowy, które ze mną przeprowadza zaczną przynosic skutek dopiero za jakiś czas.



Morskie Oko... do, tam i z

Kadry jakie są, każdy widzi, a chcąc uprzedzic ewentualne zarzuty o kompozycyjny burdel nadmienie, iż w górach byłem drugi raz w życiu (wyjazdu lutowego do stricte górskich nijak nie można zaliczyc). Pierwszego razu niepamiętam zbytnio, bo byłem wówczas szczenięciem niemądrym i zupełnie nieczułym na uroki roztaczających się wokół widoków. Wysiłki Matki Lidii mające pobudzic moją zatęchłą pamiec zaowocowały wyłącznie tym, że z dośc duża wyrazistością przypomniałem sobie sytuacje, kiedy to z racji kłopotów nawigacyjnych i trudności z odnalezieniem łazienki na piętrze domu wczasowego w Rabce, nasrałem w pierwszy napotkany pojemnik - mianowicie w garnek nasrałem.
I stąd właśnie bierze się kompozycyjny bałagan. Nie, nie z garnka pełnego zawartości w kolorze #FFCC66, a z faktu, że dla rdzennego mieszkańca północy widok gór jest tak fascynujacy, iż każde przyłożenie aparatu do oka w mniemaniu tego mieszkańca jest warte naciśnięcia spustu. O tym, że tak do końca nie jest, przekonuje się on dopiero po powrocie do domu.













Rozmiar: 1696 bajtów

Kraków... zwiedzac szybko, to jak pic Chateau Fleur Merigot z plastikowego kubka. Ja niestety nie miałem wyboru.
Udało mi się w marszu sfotografowac Sukiennice...





...Sukiennic trzewia...



..i Wawel. W drodze na Zamek rozglądałem się na tyle nierozważnie, że zostałem przez Grupę zgubiony i poniekąd przez nią zapomniany. Kiedy już udało mi się nawiazac kontakt z resztą towarzystwa, Grupa właśnie Zamek opuszczała. Chcąc niechcąc na zwiedzanie Wawelu miałem - przepraszam za wyrażenie - piętnaście minut :/





...jeszcze raz najmocniej przepraszam.

Rozmiar: 1696 bajtów

Niedzica to przede wszystkim zamek. Fotogeniczny bardzo, ale ilośc miejsc, z których można ów zamek zdjąc w całości, jest dla zwykłego śmiertelnika, ograniczonego czasem i rodziną, bardzo niewielka.





...i zapora wodna z elektrownią w bebechach.
(Moc turbozespołów przy pracy turbinowej przy spadzie 42-48 m - 2 x 46,375 MW; Prędkość obrotowa synchroniczna - 166,7 obr/min)





Rozmiar: 1981 bajtów

© Copyright 2005 PHOTOTRIP
Uderzające podobieństwo loga PHOTOTRIP.PL do znaku graficznego National Geographic jest celowe i z premedytacją zamierzone

Rozmiar: 1696 bajtów

Kopiowanie, użycie i rozpowszechnianie fotografii znajdujących się na phototrip.pl bez wiedzy autora - DOZWOLONE

Rozmiar: 1981 bajtów