Uwaga! Zdjęcie powyżej pod żadnym kątem nie przedstawia wujka Krzysztofa!;)
Kiedy Piotra wujek, wujek Krzysztof właśnie, poprosił żeby zejśc z Nim do samochodu, bo przywiózł troche slajdów, o których mówił przez telefon, pomyślałem, że lekko przesadza. "Troche" slajdów można zabrac w kieszeń lub niewielką reklamówke przecież, ale definicja słowa "troche" w wersji wujka Krzysia nieco odbiega od stereotypu, bo "troche" wg wujowskiego słownika to cztery wypchane po dach duże torby foliowe, a w nich - tak na oko - z 8kg zaramkowanych pozytywów! Wszystkie poukładane tematycznie w opisanych pudełkach! Setki, jeśli nie tysiące slajdów popełnionych przez wujka Krzysia w czasach jego fotograficznej aktywności, której szczytowy okres przypadał na lata siedemdziesiąte. Już samo czytanie opisów na pudełkach sprawia, że na wujka Krzysztofa zaczynamy spoglądac ze słabo skrywana zazrdoscią - "1973-rejs gwarancyjny nr38- Afryka", "1974-Irak, Iran, Afryka połnocna", "1973-Islandia", "Rejs gwarancyjny nr43-Kuba, Ameryka Południowa" - to tylko pierwsze z brzegu. Reszta brzmi równie egzotycznie.
Odkurzyliśmy starego Diapola, zapakowaliśmy pierwszy z brzegu magazynek (częśc slajdów jest popakowana w magazynki i tak przechowywana), zdjeliśmy czapki z głów otwierając w międzyczasie po Żywcu i cofneliśmy się do okresu, kiedy ani mnie, ani tymbardziej Piotra nie było jeszcze na świecie, a wujek Krzyś popełniał swoje "troche" slajdów.
Dla mnie wyjazd w góry jest niezłą wyprawą, Piotr po powrocie z Kużnicy czy Kątów Rybackich robi minę jakby wrócił z Kambodży, a tu pojawia się wujek Krzysztof, który zaleczył już fotograficzne upośledzenie (choc kiedy z Nim rozmawialiśmy widac było, że choroba - mimo, iż starał się to maskowac - delikatnie, ale wciąż Go drąży), więc pojawia się wujek Krzysztof i przywozi od niechcenia "troche" slajdów, bo kiedyś "troche" fotografował...
Normalnie szlak może człowieka trafic! :)
Częśc pierwsza, dośc przypadkowo wybrana...:)
|